Szukaj

Czy chcesz posłuchać historii o pewnym Lordzie….? Pamiętaj jednak - nie wszystkie życiorysy cedyńskich psiaków mają iście Disney’owskie zwroty akcji i happy endy.

Ta opowieść dla części z nas zaczyna się w piątkowy wieczór 7 grudnia, kiedy mieszkowicka straż leśna powiadamia o swoim znalezisku w Najdalej Wysuniętym na Zachód Punkcie Polski. Pomimo późnej godziny, „gminna komunalka” staje na wysokości zadania i wkrótce jej pracownik pojawia się na miejscu. Jednak jego dobre intencje spełzłyby na niczym, gdyby nie pojawił się w tamtym miejscu jeszcze pewien człowiek…

Godzina 19:30. Działka nr 241/4, obręb Osinów Dolny. Teren Nadleśnictwa Mieszkowice. Parking leśny. Najdalej Wysunięty na Zachód Punkt RP. Jest zimno. Jest cicho, czasem słychać tylko wiatr - od Odry. W kompletnej ciemności latarki oświetlają spadające krople śniegu z deszczem. Oraz oczy głównego bohatera tej opowieści. Na tą chwilę nie ma on jeszcze imienia. Za miesiąc otrzyma imię Lord ze względu na swoje szlachetne cechy. Tego wieczoru to jednak bardziej Żebrak niż Książe. Bo dla głównego bohatera - biorąc pod uwagę jego odwodnienie, wychłodzenie i zagłodzenie - historia ta musiała rozpocząć się nawet kilka dni wcześniej…

Ponieważ Lord nie zmieścił się ani do pudełka pod choinką ani do grafiku styczniowych wypadów na narty (i już nieważne czy do Zakopca czy do Willingen), jego pyszczek musiał się zmieścić w przyciasnym kagańcu, a on sam pod ławką na parkingu – kaganiec uniemożliwiał otwarcie pyska, a krótka uwięź zmianę pozycji. I tak skazanego na śmierć głodową Lorda znalazł strażnik leśny. Brak jakiejkolwiek kontroli nad swoim ciałem kazał psu instynktownie po raz ostatni zawalczyć o życie. Jednak w takim stanie mógł mu pomoc tylko ktoś z doświadczeniem, dla kogo skrzywdzone i przerażone zwierzę jest czymś więcej niż poleceniem służbowym w godzinach pracy.

To właśnie młody człowiek, wolontariusz, również powiadomiony o nietypowym znalezisku, uratował sytuację. Niedający do siebie podejść i na pozór agresywny pies, pozwolił mu zdjąć kaganiec, odpiąć smycz, przenieść się do auta i przewieźć do przytuliska.

To jednak nie koniec historii. W tym miejscu dla Lorda zaczyna się kolejny horror. No bo jak nazwiesz przebywanie w zamkniętym pomieszczeniu z osobą, której absolutnie nie trawisz??? Despotycznym szefem?! Rywalem zabiegającym o tę samą dziewczynę?! Przez kolejne tygodnie Lordowi nie służy zbyt liczne psie towarzystwo oraz zupełny brak ludzkiego. Przepełnione kojce powodują, że Lord przestaje być sobą… Niestety, na tamtą chwilę tylko tyle może mu zaoferować przytulisko w Cedyni…

Proszę, nie trać jednak wiary w szczęśliwe sploty wydarzeń oraz siłę ducha dobrych ludzi. Oto w styczniu pojawiają się wolontariusze, którzy przekonują Gminę do inwestycji w nowe kojce i do skierowania wspólnego wysiłku na poszukiwanie podopiecznym domów. Wtedy to właśnie wraz z nowym lokum, nasz bohater -podobnie jak reszta psiej rodziny- otrzymuje coś bardzo cennego i najbardziej osobistego – imię. Kiedy Lord czuje się bezpiecznie, kiedy kojec daje własną przestrzeń, kiedy harmonogram dnia przewiduje spacer i co najważniejsze - kiedy hormony już nie szaleją (kastracja!), obserwujemy, jak Lord staje się znowu wesołym i mądrym pieskiem. Nic dziwnego, że wpadł w oko pani weterynarz, poszukującej towarzysza codziennych zmagań z rzeczywistością. A rzeczywistość ta może przyprawiać o ból psiej głowy: mieszkanie pod jednym dachem nie tylko z innymi psami, ale również, o zgrozo! kotami, oraz codzienne wizyty u pacjentów, w tym również koni. Czy Lord, którego rozpiera młodzieńcza energia, sprosta temu zadaniu? Pani doktor przyjedzie poznać Lorda już za 3 tygodnie! Wtedy podejmie decyzję o ewentualnej adopcji. Czasu jest tak mało! A nadzieja jest taka wielka! Lordzie, jesteś chyba w czepku urodzony, bo para wolontariuszy akurat ma dużo psów, kotów, koni, owiec no i dużo serca dla Ciebie. Wszystko dzieje się tak szybko! Wolontariusze zabierają Lorda do swojego gospodarstwa na najprawdziwsze korepetycje ze współpracy z innymi czworonogami… dni mijają… Piesku, dasz radę…

My już znamy koniec tej historii. Kiedy czytasz te słowa, Lord właśnie zasypia przy nogach swojej pani. I nawet we śnie kocha ją całym swoim sercem (większym niż skocznia w Willingen 😉).

Dopisuj historiom cedyńskich piesków piękne zakończenia. Zostań dobrą wróżką. Zostań wolontariuszem.

{gallery}2019/094/{/gallery}